8.20.2014

9

Gdy tylko wróciłam do domu zajęłam się porządkami. Przebrałam się, wzięłam ściereczkę i zaczęłam wycierać meble w salonie. Widok uśmiechniętej Pattie która dumnie szła ze swoimi dziećmi doprowadził mnie do refleksji. 
To szalone, że właśnie w tej chwili jestem w Los Angeles a moja mama musi sama radzić sobie z ojcem. Byłam głupia i egoistyczna gdy zgadzałam się na ucieczkę. Po prostu zostawiłam ją samą na pastwę losu. Nie wiadomo jak tata zareagował na to, że wyjechałam. Może właśnie teraz jest w trakcie wynajmowania detektywa który ma za zadanie odnalezienie mnie? Może już mnie znalazł i obserwuje? Byłam naiwna myśląc, że zacznę tu nowe życie. Mój ojciec to jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Londynie i co to dla niego za problem odnalezienie jednej, bezbronnej dziewczyny. To tak jakby wypuścić stado wilków na malutką owieczkę. Nie wiem co powinnam zrobić w tej sytuacji, nie wiem co robić ze swoim życiem. Wyolbrzymiam? Cóż nie sądzę. Mój kochany tatuś miał kontakty z różnymi ludźmi i on głupiutki myślał, że nie wiem iż robi interesy z mafią. Tak, właśnie z mafią. 
Czułam się przytłoczona tym wszystkim. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Uciec od tych wszystkich problemów, ludzi. Tak bardzo chciałabym porozmawiać teraz z mamą. Chodź na chwilkę. Usłyszeć jej głos który zapewniłby mnie, że wszytko będzie dobrze, że mam byś silna i brać wszystko co mnie spotka na klatę.
Przełknęłam głośno ślinę gdy ściany zdawały się do mnie przybliżać. Poczucie jakiegoś bezpieczeństwa wróciło do mnie gdy usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Rzuciłam ścierkę na podłogę i nie patrząc na to, kto do mnie dzwoni odebrałam.
-Hej Kylie!- Usłyszałam uradowany głos Stelli po drugiej stronie. 
-Cześć. - Odpowiedziałam głosem który nie wskazywał ani odrobinę podekscytowania które aż przepełniało ton dziewczyny.
-Coś ty taka markotna. Lepiej szykuj się na imprezę bo wiesz, za trzy godzinki po ciebie wpadamy wraz z Tylerem i Joshem.
Kto to do cholery Josh?
-Joshem?
-Ah tak, ty go nie znasz. To mój dobry znajomy który organizuje nam dowóz na imprezkę. - Przewróciłam oczami.
-Stella halo? Ja nawet nie potwierdziłam ci, że idę na tą imprezę.- Westchnęłam głośno. 
-Kylie, kochanie, jeśli nie będziesz gotowa o 20:00 przyjeżdżamy i to ja siłą wepchnę na ciebie jakąś seksowną kieckę. Masz wybór a teraz pa, muszę się szykować.
I jak zawsze nie dała mi dość do słowa. W sumie może to dobry pomysł? Może uda mi się zapomnieć o problemach? 
Odłożyłam telefon na stolik i pobiegłam na górę. 

W salonie leci włączona, głośna muzyka a ja stoję przed lustrem próbując namalować idealną kreskę eyelinerem. Zawsze idzie mi to bez problemu, ale dziś moje ręce nie chciały ze mną współpracować. Praktycznie cały czas się trzęsły. Gdy usłyszałam odgłos klaksonu zaczęłam panikować. Opanowując drżącą rękę namalowałam kreskę. Działanie pod presją wychodzi mi na dobre. Zgasiłam światło i zbiegłam po schodach. Wyłączyłam telewizję, zabrałam małą torebkę i stanęłam przed drzwiami. Wypuściłam powietrze, poprawiłam moją granatową sukienkę która nieco się podwinęła i otworzyłam drzwi. Zamknęłam je szybko na klucz i wskoczyłam do auta. Z przodu siedziała Stella i, jak mniemam, Josh a tuż obok mnie Tyler. 
-Masz szczęście, już chciałam po ciebie iść. Poznaj Josha. Josh to Kylie. 
Blondyn zerknął na mnie w lusterku i uśmiechnął się szeroko. Był przystojny, nie da się ukryć. Odwróciłam od niego wzrok dopiero wtedy, gdy Tyler szarpnął mnie za ramie. 
-Jak tam twoje cudeńko?
Zdezorientowana spojrzała na chłopaka, który tylko przewrócił oczami.
-Auto? - Powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie masz się o co martwić Tyler, kochanieńki. Czuję się dobrze, zaaklimatyzowałam się. Stella bardzo mnie wspiera. - Odpowiedziałam sarkastycznie.
-Oh Kylie, nie złość się, po prostu martwię się o twoje auto.
-Okey, jesteśmy na miejscu.- Josh oznajmił przerywając jednocześnie naszą krótką wymianę zdań.- Miłej zabawy!- Powiedział gdy byliśmy już na zewnątrz.
-A ty nie idziesz? - Spojrzałam na niego zaciekawiona.
-Nie, przykro mi, muszę coś załatwić. Stella dzwoń gdy będziecie chcieli wracać do domu.
Ostatnie zdanie wypowiedział spoglądając na dziewczynę. Odpalił auto i odjechał z piskiem opon pozostawiając nas przed klubem. Odwróciłam się by ujrzeć kolejkę która na moje oko ciągnęła się bez końca. Muzyka dudniła z wnętrza budynku i nawet na otwartej przestrzeni czułam zapach alkoholu i marihuany. Nim się obejrzałam Tyler ciągnął mnie w stronę ochroniarzy. Wysoki, umięśniony brunet nachylił się do chłopka. Ten tylko wyszeptał mu coś na ucho na co mięśniak uśmiechnął się szeroko i gestem ręki zaprosił nas do środka. Ostry zapach przybrał w sile. Przedzieraliśmy się przez tłumy tańczących ludzi, odwróciłam się by zobaczyć dwie dziewczyny siedzące na stoliku i ocierające się o siebie swoimi dolnymi partiami ciała. Miały na sobie jedynie krótkie spódniczki i staniki.  Czy aby na pewno jesteśmy w publicznym klubie? 

Gdy udało nam się znaleźć stolik z naszym towarzystwem, odetchnęłam z ulgą. Nie było z nami Justina i jego zgrai co bardzo mi odpowiadało. Przywitałam się ze znajomymi i klapnęłam koło Taylera. Ten od razu postawił przede mną szklankę z mieszanką alkoholową i uśmiechnął się szeroko. Niepewnie spoglądając na resztę znajomych podniosłam kubek i przyłożyłam go do ust. Uśmiechnęłam się pewna siebie i wypiłam trunek. Poczułam gorąco, które przepływało przez mój przełyk. Od razu zrobiło się cieplej.

Po trzech takich byłam już trochę pijana. Śmiałam się z nieśmiesznych żartów towarzystwa, kręciło mi się w głowie a na moich policzkach widniały pokaźne rumieńce. Siedziałyśmy z Stellą blisko siebie i śmiałyśmy się z siebie nawzajem. Jej makijaż nie wyglądał już tak perfekcyjnie jak wcześniej. Wręcz przeciwnie, była nim cała umazana. Pewnie to przez to, że całowała się z jakimś lekko pijanym brunetem który praktycznie gwałcił całą jej twarz.
-On... naprawdę....on wylizał ci całą twarz!- Powiedziałam śmiejąc się pomiędzy słowami.
-Czułam się jak pieprzony lizak!- Zachichotała głośno.
-Ja się tu prawie posikałam ze śmiechu gdy się temu przyglądałam!- Wzięłam kolejnego łyka napoju.
-Kylie, on mnie dosłownie przylizał!- Wyplułam napój który miałam w ustach wprost na nasz stolik. Dobrze, że wszyscy poszli tańczyć. Zaczęłam śmiać się bardzo głośno przez co kilka głów odwróciło się w moją stronę. Zignorowałam je jednak i spojrzałam na moją koleżankę. Czułam jak mój pęcherz z każdą chwilą pulsuje coraz bardziej
-Muszę iść do WC.
Wstałam i chciałam już iść w stronę toalety kiedy dziewczyna pociągnęła mnie za rękę.
-Ja też idę.
Kołysząc się lekko ruszyłyśmy w stronę damskiej łazienki. Musiałyśmy się trochę po przepychać przez pijanych i całujących się ludzi ale nareszcie się udało. Weszłyśmy do pomieszczenia i pierwsze co usłyszałyśmy to głośne jęki. Wiedziałam co się dzieje w jednej z kabin.
-Ktoś się pieprzy!- Stella wyszeptała mi do ucha.
-Justin szybciej!- Otworzyłam szerzej oczy. Nie mówcie mi, że to oni.
 -Kochanie.... kurwa! Amanda!
Chyba doszedł. Przyłożyłam dłoń do ust by nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Stella uczyniła to samo. Są zdecydowanie zbyt głośni. Po chwili usłyszałyśmy głośny, kobiecy jęk który prawdopodobnie wychodził z ust Amandy. Stella zrobiła się czerwona od powstrzymywania śmiechu. Gdy usłyszałyśmy odgłos przekręcanego klucza jak poparzone wybiegłyśmy z łazienki i już na sali zaczęłyśmy śmiać się do łez. Oni naprawdę pieprzyli się w damskiej toalecie w publicznym klubie i ja, nowa pyskata uczennica która od pierwszych dni ma wylane na szkołę to słyszała! Nie mogłam się opanować. Zataczając się wróciłyśmy do stolika przy którym nie było już naszych rzeczy.
-Co kurwa?
Stella zaczęła włazić pod stolik ale w porę ją odciągnęłam.
-Wyjdźmy na zewnątrz.- Dziewczyna zgadzając się ze mną pokiwała głową i złapała mnie za nadgarstek. Stojąc już na zewnątrz zaczęłam się rozglądać. Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam Tylera. Złapałam Stelle za rękę i razem przebiegłyśmy przez jezdnie prawie wpadając pod jakiś samochód przez co ktoś zatrąbił głośno i długo. Razem z chłopakiem stało kilku znajomych Justina
-No nareszcie, szukam Was od 15 minut, Stella dzwoń po Josha.- Powiedział podając jej torebkę.
Dziewczyna wyciągnęła telefon i wybrała jego numer. Spoglądałam na stopy nie wiedząc co ze sobą zrobić gdy poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa wraz z jakąś dziewczyną.
-Yo Kylie, byłaś tutaj?
-Taak. - Powiedziałam przeciągle.
-I ja o tym nie wiedziałem? Dlaczego nie siedzieliśmy razem? Widzę, że nieźle zabalowałaś. - Chłopak zachichotał widząc jak ledwo trzymam się na nogach.
-Ostatnim razem to ja byłam niepijąca a teraz potrzebowałam się wyluzować. - Czknęłam na końcu przez co znacznie się zarumieniłam.
-I chyba ci się udało. Wy się nie znacie co nie? Kylie to Kelsey, moja dziewczyna.
Przyjaciółka Amandy. Dziewczyna spoglądała na mnie z dystansem.
-Cześć. - Powiedziałam na co ta tylko prychnęła i odwróciła wzrok. Odwróciłam się do Tylera który stał obok Stelli i uśmiechał się głupkowato na zaistniałą sytuację.
-Dziewczyny, ludzie nie mają podwózki i dlatego zabierzemy ich ze sobą.
-Przecież jest nas - zaczęłam liczyć - 9 a samochód jest pięcioosobowy. - Spojrzałam na Tylera.
-I jeszcze Justin i Amanda - Dodał Chris.
-W jedenastu? Czyś ty zwariował?
-Kto zwariował? - Usłyszałam za sobą głos Justina. Odwróciłam się i ujrzałam go z Amandą koło swojego boku. Przewróciłam oczami i spojrzałam z powrotem na Tylera. Usłyszeliśmy pisk opon i po chwili Josh pojawił się koło nas.
-Jestem kurwa ciekawa jak się zmieścimy.
Pierwszy wsiadł Tyler, później Stella na jego kolana a ja usiadłam z tyłu i natychmiast tego pożałowałam. Justin prawie wcisnął mnie w szybę. Czułam, że zaraz zwymiotuję.
-Stój!
Wstałam i przeszłam przez jego kolana do przerwy pomiędzy pierwszymi siedzeniami. Na kolanach Stelli siedziała już jakaś dziewczyna. Odwróciłam wzrok i zauważyłam, że cały tył był już zajęty a drzwi pozamykane. Stałam pomiędzy siedzeniami i czułam czyjś wzrok.
-Kimkolwiek kurwa jesteś przestań patrzeć mi na tyłek bo nie ręczę!- W zamian usłyszałam chichot Justina i Chrisa.
-Jak tylko staniemy...
I w tym momencie Josh ruszył przez co prawie uderzyłam czołem o szybę.
-Jeszcze raz takie coś a kurwa będziesz miał moje wymiociny na plecach- Zagroziłam. Chłopak tylko zachichotał głośno.
-Chyba do Amandy będzie najbliżej prawda?- Spojrzał w lusterko.

Po 15 minutach stałam wraz z Justinem na moim podjeździe.
-Idę do domu. Jestem pijana.- Otworzyłam moją torebkę i wyciągnęłam z niej klucze. Nie zwracałam uwagi na chłopaka który przyglądał mi się badawczo.Otworzyłam drzwi i wchodząc do wnętrza domu rzuciłam się na kanapę. Gdy udało mi się już zasnąć usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Otworzyłam je szeroko i zgadnijcie kogo zobaczyłam.




Cóż to był intensywny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podobał. W następnym będzie już spokojniej. Tak sądzę. Proszę Was o wyrażanie opinii, chcę wiedzieć czy się podoba. Do następnego który za tydzień.


Edit: Wasza aktywność spada jak spodnie z tyłka Justina. 

6 komentarzy:

  1. Swietny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze cudowny hquabosaayvass <3 Pewnie stal Justin

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne opowiadanie oby tak dalej ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Supi hahah serio kocham to pisz czesciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę napisz szybko ten rozdział

    OdpowiedzUsuń