8.12.2014

8

Gdy tylko weszłam do środka mojego domu oparłam się o jedną ze ścian jednocześnie, ramieniem wciskając włącznik światła. Która właściwie była godzina? Kompletnie straciłam poczucie czasu. Usiadłam na jednym z foteli oddychając głęboko. Byłam zmęczona i cholernie zdezorientowana.
Na stole dostrzegłam mały skrawek papieru. Sięgnęłam po kartkę jedną ręką, odczytałam wiadomość swoją drogą napisaną bardzo niedbałym pismem.

Musiałam wrócić do domu. Zasiedziałaś się u Biebera. Fajnie było? Zadzwoń do mnie gdy tylko to przeczytasz. Mam plany dla nas na jutrzejszy wieczór ;)

Stella

W dolnym rogu napisała numer. Sięgnęłam po mój telefon i wystukałam ciąg cyfr. Po krótkiej chwili odebrała.
-Halo? - Usłyszałam zaspany głos dziewczyny.
-Hej, to ja Kylie. - Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Jest 22:00 aż tyle to wam zajęło? Jak jego kuta... - Natychmiast jej przerwałam.
-Stella, jego mama zemdlała a on nie miał z kim zostawić siostry więc się nią zajęłam. Nie spałam z nim!
-Co? Ej ja tu czekam na gorące opowieści a tu taka dupa! - Ta dziewczyna jest strasznie bezpośrednia. Już dawno mnie przebiła.
-Jesteś niemożliwa. - Po drugiej stronie usłyszałam chichot dziewczyny.
-Wiem. W sobotę jest duża impreza. Będzie mnóstwo osób ze szkoły więcej niż ostatnio i teraz idziemy do prawdziwego klubu. Znajomy ma tam kumpla więc wpuszczą nas bez problemu. Powiedź, że idziesz bo nie mam zamiaru znów użerać się z Tylerem.
W Londynie imprezowałam ale nie co dwa dni! Czy oni kiedykolwiek odpoczywają?
-Nie wiem. W sumie chciałam ogarnąć dom i pozałatwiać kilka spraw... a ty w ogóle nie masz dość po ostatniej? - Która skończyła się dzisiaj- Dodałam w myślach.
-Nie, teraz nie będę pić aż tak dużo. Proszę, proszę, proszę. - Nalegała.
-Nie wiem. Zadzwonię do Ciebie jutro, teraz idę spać.
-Spoko, musisz odpocząć po spotkaniu z Bieberem, rozumiem.
Nim zdążyłam coś odpowiedzieć dziewczyna rozłączyła się. Zaśmiałam się pod nosem i odłożyłam telefon.
Gdy tylko umyłam zęby i przebrałam się w piżamę, położyłam się do łózka.
Po kilku dobrych minutach udało mi się zasnąć.

Budząc się miałam ochotę przewrócić się na drugi bok i zasnąć ponownie ale wiedziałam, że nie mogę. Justin mógł przyjść lada chwila i oznajmić, że jedziemy. Dlaczego nie spytałam go wczoraj o której mamy jechać? To wiele by ułatwiło.
Po około 10 minutach nareszcie udało mi się podnieść z łóżka.
Wchodząc do łazienki po drodze zabrałam ubrania z garderoby. Wzięłam krótki, zimny prysznic który miał na celu rozbudzenie mnie. Rozczesałam włosy i ubrałam się w przygotowany strój. Odpuściłam sobie makijaż, nie był mi potrzebny.
Otwierając okno od razu przywitał mnie chłodny powiew powietrza. Myślałam, że jest odrobinę cieplej. Pościeliłam łóżko i  podskokach poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i natychmiast się od niej odsunęłam. Coś chyba się zepsuło. Zatkałam nos jedną dłonią i zaczęłam przeszukiwać półki. Znalazłam źródło okropnego zapachu. Zepsute truskawki. Wrzuciłam je natychmiast do reklamówki i umyłam dłonie. Wyciągnęłam z zamrażarki pizze i włożyłam ją do mikrofali.
Po 15 minutach, gdy byłam w trakcie posiłku usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Odłożyłam talerz i poszłam otworzyć drzwi. Jazmyn stojąca za nimi uśmiechała się do mnie przyjaźnie.
-Cześć Kylie, Justin powiedział, że już musimy jechać - Powiedziała cieniutkim głosikiem.
-Och okey, wejdź na chwilkę, zabiorę swoje rzeczy.
Dziewczynka weszła do środka i usiadła na oparciu fotela.

Justin

-Muszę iść po Kylie - Powiedziałam do mojej siostry jednocześnie omiatając pokój wzrokiem. Gdzie są te cholerne kluczyki?
-Ja mogę iść. - Usłyszałem delikatny głos mojej siostry.
-Nie wiem czy to dobry pomysł Jazzy.
-Ale to jest obok, idę.
Nim zdążyłem coś powiedzieć była już przy drzwiach. Pokiwałem tylko głową. Mój wzrok zatrzymał się na szafce od telewizora. Znalazłem moją zgubę. Zabrałem kluczyki i torbę w której miałem ubrania mamy. Prosiła mnie o to gdyż niekoniecznie chciała wracać w pobrudzonych ciuchach. Zamknąłem drzwi, otworzyłem bagażnik i wrzuciłem tam torbę. Poczułem wibrację w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i odblokowałem ekran.
"Kochanie, możemy się spotkać?"
Najwidoczniej Amanda zapomniała, że mam ważniejsze sprawy na głowie.
"Gdy wczoraj rozmawialiśmy mówiłem ci, że muszę odebrać mamę ze szpitala"
Przypominając sobie sytuację która zaistniała podczas rozmowy z dziewczyną uśmiechnąłem się mimowolnie.



-Co do cholery robiła u ciebie ta suka?- Usłyszałem zirytowany głos mojej dziewczyny. Przewróciłem oczami ściągając koszulkę.
-Moja mama zemdlała, ty jak zawsze kurwa nie odbierałaś nie miałem z kim zostawić mojej siostry a ona była obok. Zaproponowała mi pomoc z której nie mogłem nie skorzystać i jestem jej cholernie wdzięczny wiesz? - Burknąłem do telefonu zmęczony.
-Po prostu... eh... okey. Przepraszam skarbie. - Usłyszałem już potulny głos Amandy. Wyciągnąłem jednego papierosa z paczki i otworzyłem okno.
-Nie rób żadnych scen tej dziewczynie. - Wymamrotałem zastanawiając się nad wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny.
-A dlaczego to tak cię obchodzi co?- Westchnąłem nie do końca wiedząc co odpowiedzieć. Usiadłem na parapecie i włożyłem papierosa do ust by po chwili zapalić go szybko.
-Po prostu. Jest nowa, pomogła mi i to moja koleżanka.
-Cóż, to teraz jest jeszcze twoją koleżanką tak?- Ton jej głosu zmienił się diametralnie.
-Chodzimy z nią do klasy, siłą rzeczy to też twoja koleżanka.
-Ona nigdy nie będzie dla mnie koleżanką i lepiej to sobie zapisz.
Jej zazdrość czasem mnie przerażała. Gdy odwróciłem wzrok zauważyłem zapalone światło w sypialni Kylie. Moje oczy rozszerzyły się gdy po chwili pojawiła się w samej bieliźnie. Papieros prawie wypadł mi z ust gdy te otworzyły się tworząc małą literkę "o". Miejsce w moich bokserkach zdawało się zmniejszać z każdą sekundą.
-Justin?- Usłyszałem głos Amandy.
-Tak? Mówiłaś coś?- Odpowiedziałem nie odrywając wzroku od ciała Kylie.
-Pytałam czy masz jutro czas.- Dam sobie rękę uciąć, że w tej chwili przewróciła oczami.
-Nie, muszę odebrać mamę ze szpitala.
Dziewczyna nachyliła się po czym wyciągnęła jakąś koszulkę. Włożyła ją na siebie i zgasiła światło. Nadal jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w okno.
-Och, okey muszę już kończyć, kocham cię Justin
-Ja ciebie też. - Odpowiedziałem wyrzucając jednocześnie połowę papierosa.



Wróciłem do rzeczywistości gdy poczułem wibrację w mojej dłoni. Zignorowałem to i  wrzuciłem telefon z powrotem do kieszeni. Usłyszałem hałas zamykanych drzwi. Jazmyn szła trzymając się blisko Kylie która swoją drogą wyglądała cholernie seksownie.
Trzymała w swoich dłoniach telefon i okulary przeciwsłoneczne które po chwili założyła na nos.
-Um cześć - Powiedziała gdy tylko odległość między nami zmniejszyła się.
-Hej - Uśmiechnąłem się lekko. Widać było, że nie jest na rękę jej tu być. Jazmyn nie zwracając nawet na mnie uwagi wskoczyła na tylne siedzenie i zapięła pasy. Kylie stała oglądając swoje krótkie, pomalowane na czarno paznokcie.
-Wsiadaj - Powiedziałem zachęcająco. Brunetka spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Usiadłem i odpaliłem auto. Włączyłem radio by chodź trochę rozluźnić dość napiętą atmosferę. Gdy stanęliśmy w dość dużym korku poprawiłem się na siedzeniu i spojrzałem na Jazmyn. Siedziała grzecznie i przyglądała się czemuś co zwróciło jej uwagę. Kylie za to cały czas bawiła się palcami i wtedy przyszedł mi do głosy doskonały pomysł. Uśmiechając się do siebie spojrzałem na drogę przed sobą.
-Wiesz co Kylie? Sądzę, że powinnaś pamiętać o zasłanianiu rolet.- Zaalarmowana podniosła głowę, ściągnęła okulary i wbiła we mnie swój wzrok.
-Do czego zmierzasz?- Spojrzałem prosto w jej bursztynowe oczy.
-Ślicznie wyglądasz bez makijażu. - Pewny siebie uśmiechnąłem się.
Skoro jest szansa to dlaczego by się trochę nie zabawić?


Kylie

Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka.
-Przestań pierdolić i po prostu powiedź o co ci chodzi. - Warknęłam niezadowolona z faktu, że nie wiem co ma na myśli.
-Masz ładną bieliznę.- Chłopak wpatrywał się w przestrzeń rozciągającą się przed nim uśmiechając się szeroko. Nagle wszystko zrozumiałam. Wczoraj bieliznę ubrałam w łazience ale koszulkę w sypialni. Moje czy rozszerzyły się.
-Ty chuju podglądałeś mnie!
-Shh Jazmyn tu jest. Ona nie może słyszeć takich słów. - Pouczył mnie tak spokojnym głosem, że miałam ochotę go uderzyć. Spojrzałam najpierw na Jazmyn później na chłopaka.
-Podglądałeś mnie! - Warknęłam.
-Ja tylko paliłem papierosa a ty po prostu dałaś mi wspaniałe warunki na oglądanie twojego ciała!- Szeroki uśmiech nie schodził z ust chłopaka.
-Ale mogłeś nie patrzeć!
-I miałem przegapić taką okazje!?- Justin spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach. Zaśmiałam się pod nosem.
-Cieszę się, że nie byłam nago. - Westchnęłam rozbawiona całą tą sytuacją.
-Szkoda!- Spojrzał najpierw na moją twarz po czym zjechał na ciało.
-Ty mnie nie rozbieraj wzrokiem teraz!- Nie mogąc się opanować wybuchnęłam gromkim śmiechem.
-Ja nic takiego nie robię! - Oboje śmialiśmy się z siebie nawzajem.
-Kłamiesz! 
-Może trochę. 
Odwróciłam wzrok wsłuchując się w piosenkę która leciała akurat w radiu. Zamknęłam oczy i całkowicie odpłynęłam. Justin widząc moje zainteresowanie pod głosił radio. Wróciłam do rzeczywistości gdy poczułam zapach dymu papierosowego. Spojrzałam na Justina który aktualnie zaciągał się, i wtedy poczułam jak bardzo chcę zapalić.
-Chcesz?- Chłopak wskazał na paczkę papierosów najwidoczniej zauważając moje dziwne zachowanie. Pokiwałam głową i sięgnęłam po papierosa. 


Nareszcie po kilku problemach z znalezieniem sali trafiliśmy do pokoju Pattie. Leżała zawinięta w białą pościel a gdy tylko nas zobaczyła uśmiechnęła się promiennie. Na czole przylepiony miała biały plasterek.
Jazzy wskoczyła na szpitalne łóżko i przytuliła się do swojej mamy. Justin podszedł i pocałował kobietę w czoło. Stałam, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. To był ich intymny, rodzinny moment który ja zakłócałam.
-Dziękuję Kylie. Dziękuję, że pomogłaś Justinowi. Jestem ci wdzięczna. - Kobieta usiadła sadzając sobie Jazmyn na kolanach. Justin stał obok nich i spoglądał na mnie z uśmiechem na ustach.
-Um... nie ma za co dziękować proszę pani.
-Och proszę cię mów mi Pattie nie jestem aż taka stara.- Kobieta posłała mi wielki uśmiech.
-Dobrze, Pattie - Odpowiedziałam niepewna siebie.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie i zaczęła powoli wstawać
-Ja pójdę się przebrać i jedziemy, wcześniej wszystko załatwiłam.
Zabrała torbę z rąk chłopaka i weszła do łazienki.
-Usiądź- Podniosłam wzrok i zauważyłam Justina który siedział wraz z siostrą na łóżku. Niepewnie przysiadłam na drugim końcu.  Justin zaśmiał się lekko.
Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Szarpałam nitkę która wystawała ze skrawka mojej koszuli. Po kilku minutach Pattie wyszła z łazienki, odmieniona.
-Chodźcie, mam dość tego pomieszczenia.- W odpowiedzi usłyszałam tylko chichot Justina.

Pattie, Jazmyn i Justin szli z przodu. Próbowałam trzymać ich tępa ale nie mogłam. Czułam się jak
jeleń który wybiegł na drogę.
-Kylie... Kylie!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Justina który trzymał moje ramiona.
-Co się dzieje?- Chłopak spytał nie odrywając wzroku od moich oczu.
-Nic.
-Nie pierdol kurwa.
-Jedziemy już?
-Mama czeka w samochodzie, przyszedłem po ciebie bo stoisz w tym miejscu od kilku dobrych minut.-
Obejrzałam się dookoła własnej osi, faktycznie.
-Ja przepraszam.
-Po prostu chodź.
Chłopak pociągnął mnie lekko za ramie. Wsiedliśmy do auta i w kompletniej ciszy ruszyliśmy do domu.


Po godzinie byliśmy już na miejscu. Pattie z Jazmyn poszły do środka a ja zostałam z Justinem przy aucie
-Z tego co wiem dzisiaj wieczorem jest impreza idziesz?- Chłopak zapytał wpatrując się we mnie.
-Sama nie wiem. Miałam zrobić kilka rzeczy ale Stella prosiła mnie bym z nią poszła i chyba się wybiorę.
-Widzę, że zaprzyjaźniłaś się z nią.
-Cóż, tak. To ona z Tylerem zgarnęli mnie w pierwszym dniu tutaj i jakoś strasznie ich polu...
'Justin tato wrócił!' - Przerwał mi krzyk Pattie. Justin spojrzał zszokowany w stronę drzwi jego domu.
-Przepraszam cię ale muszę lecieć, pa. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc.



Postanowiłam udostępnić ten rozdział w piękną noc spadających gwiazd! Udało Wam się jakieś dostrzec? Ja widziałam cztery.  Mam nadzieję, że moje jak i Wasze życzenia się spełnią ;) Co do rozdziału jest taki w miarę. Wiecie ja nigdy nie pochwalę swojej pracy. Zawsze wynajdę jakieś ale... i ten ostatni fragment jest do bani.
W następnym który dodam za tydzień będzie działo się więcej. Myślę, że zadowoli Was to co się w nim wydarzy,

Jutro poprawię błędy. Koniecznie chciałam dodać ten rozdział dziś a teraz nie mam już sił, wybaczcie. 

8 komentarzy:

  1. Wszystko jest doskonałe czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, czekam na następny!
    labrer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :D Więcej szczegółów na moim blogu: http://hospitalfanfic.blogspot.com/2014/08/liebster-award.html


    Mam nadzieję, że to przeczytasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń