8.04.2014

7

Justin

Gdy pożegnałem się z Chrisem nareszcie wszedłem do domu. Usiadłem na kanapie w salonie i położyłem ręce na głowę. Zirytował mnie tym swoim gadaniem podczas rozmowy z Kylie. Widziałem też jak rozbierał ją wzrokiem co jest nie w porządku co do Kelsey.

Robisz to samo. A co z Amandą?

Odezwała się moja podświadomość. Przewróciłem oczami pragnąc jedynie by myśli związane z Kylie opuściły moją głowę. Nie powinienem zachowywać się tak podczas gdy mam tak wspaniałą dziewczynę. Amanda jest zazdrosna, ale to tylko dlatego bo mnie kocha. Jestem z nią od roku i nigdy nie czułem się jak teraz. Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości co do mojego uczucia do niej. Teraz gdy pojawiła się Kylie, częściej myślę o niej niż o mojej dziewczynie. Ma tak cholernie perfekcyjne usta i gdy tylko ją zobaczyłem w tej cholernej klasie, miałem ochotę rzucić się na nią, co jest cholernie nie fair.

I już wiadomo dlaczego złościsz się na Chrisa, bo powiedział coś, do czego ty nie potrafisz się przyznać, lubisz Kylie. 

Pokiwałem przecząco głową. To nie może być prawda, kocham Amandę.

Podniosłem głowę słysząc jakiś dźwięk w ogrodzie. Drzwi od niego były zamknięte. Wstałem z pragnieniem sprawdzenia co się tam dzieje, gdy nagle usłyszałem krzyk Jazmyn. Pobiegłem do drzwi i natychmiast je otworzyłem. Mama leżała na trasie, z rozcięcia na jej czole leciała czerwona ciecz. Podniosłem rozhisteryzowaną siostrę na ręce, które niesamowicie się trzęsły. Podszedłem do mamy i delikatnie położyłem ją na plecy. Była nieprzytomna.
-Jazmyn, kochanie co się stało?- Próbowałem dowiedzieć się czegokolwiek jednocześnie wybierając numer na pogotowie. Sześciolatka płakała nie mogąc się uspokoić i wydusić słowa. Zacząłem delikatnie głaskać ją po plecach by się uspokoiła. Gdy tylko kobieta po drugiej stronie odebrała podałem jej swoje dane, sytuację w której się znajduje i adres. Obiecała mi szybką pomoc. Odłożyłem telefon i próbowałem ocucić mamę. Nadal była nieprzytomna. Po chwili usłyszałem jakiś hałas w domu. Nie mogła być to karetka gdyż nie usłyszałem żadnego samochodu. Jazmyn nadal strasznie płakała.
-Uspokój się Jazzy, cichutko proszę.
Zobaczyłem Kylie stojącą z przerażeniem w oczach koło futryny drzwi. Szybko podbiegła do mojej mamy.
Jej włosy były mokre tak jak i jej cały strój.
-Co do cholery się stało?
Dotknęła dwoma palcami do jej szyi i nadgarstka mamy. Chyba sprawdzała jej puls.
-Ona chyba zemdlała, Jazzy była z nią ja tego nie widziałem a ona nie może się uspokoić.- Wydukałem zdenerwowany, wstałem i przytuliłem moją siostrę. Teraz już tylko szlochała.
-Jej puls jest w porządku.- Odpowiedziała.
Usłyszeliśmy karetkę. Jak najszybciej wybiegłem z ogrodu prawie się przewracając w progu.
-Proszę, to tutaj.- Szedłem przodem wskazując drogę ratownikom. Szybko przenieśli mamę. Przykryli ją kocem i szli do kartki. Wsadzili ją do samochodu nawet się nie odzywając.
-Mogę jechać z Wami? - Zadałem pytanie jednemu z ratowników.
-Kim jesteś dla niej?
-Synem. - Odpowiedziałem zirytowany ich głupim pytaniem.
-W takim razie chodź, ale dziecko musisz zostawić.
-Pojadę za Wami autem.
Lekarz kiwną głową po czym wsiadł do karetki. Odjechali. Cały czas z Jazmyn na ręce pobiegłem z powrotem do ogrodu. Podniosłem telefon i wybrałem numer do Amandy. Dzwoniłem trzy razy i za każdym razem odzywała się pieprzona sekretarka.
-Justin, ja mogę zająć się Jazzy.- Odwróciłem się. Zapomniałem o obecności dziewczyny.
-Mogłabyś?- Czułem jak kamień spada mi z serca.
-Daj mi ją i jedź. - Uśmiechnęła się wyciągając ręce po szlochającą dziewczynkę. Nie zastanawiając się długo podbiegłem do Kylie i podałem jej Jazmyn. Przytuliłem je obie po czym dałem całusa w czoło. Pobiegłem na podjazd gdzie stało moje auto. Wsiadłem i odpaliłem samochód pragnąc jedynie by jak najszybciej dostać się do szpitala.


Kylie

Jazzy trzymała straszny dystans. Gdy tylko Justin wybiegł z ogrodu zeskoczyła z moich rąk.
-Gdzie Justin? - Widziałam po jej zachowaniu, że była strasznie zdenerwowana.
-Pojechał z twoją mamą. - Odpowiedziałam przyjaźnie. Zależało mi na tym by miała do mnie zaufanie.
-Ona umrze? - Wybiła mnie tym pytaniem z tropu. Po raz pierwszy spojrzała mi w oczy. Jej były przestraszone i załzawione.
-Nie, Jazmyn nie. - Byłam przerażona. Nie myślałam. - Po prostu poczuła się gorzej. Pojechała by wyzdrowieć. Zrobią jej badania i dziś lub jutro wróci do domu. - Powiedziałam jak najspokojniej potrafiłam. Dziewczynka uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
-Pobawimy się?
-Jasne - Złapała mnie za rękę prowadząc do domu. Zamknęłam drzwi i pobiegłam za dziewczynką po schodach. Wnętrze ich domu było tak strasznie przyjazne. Jazzy otworzyła drzwi i weszłyśmy do jej królestwa. Pokój był cały różowy z dodatkami fioletu. Łózko z bladoróżowym baldachimem zajmowało jedną trzecią przestrzeni. Oprócz tego w pokoju królowały księżniczki disneya.
-Masz śliczny pokój.- Skomentowałam. Dziewczynka uśmiechnęła się promiennie.
-Pobawimy się w podwieczorek z księżniczkami?- Jazmyn spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.
-Jasne jeśli tylko wytłumaczysz mi na czym to polega.
Podbiegła do mnie i złapała za rękę prowadząc do malutkiego różowego (jak wszystko tutaj) stolika. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
-Ty wszystko przygotuj a ja pójdę zobaczyć kto to dobrze?
Jazmyn pokiwała główką zgadzając się ze mną. Wstałam i zeszłam ze schodów. Poprawiłam moją bluzkę która przylepiła się do mojego ciała. Była całkowicie mokra i przez to widać było mój koronkowy stanik. Otworzyłam drzwi i moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej gdy zobaczyłam Amandę. Uśmiech od razu zeszedł z jej ust gdy mnie zobaczyła. Przyjrzała się stroju który miałam na sobie. Jej oczy wypełniła wściekłość.
-Co ty tutaj robisz?!- Warknęła i popchnęła mnie do środka przez co prawie się przewróciłam.
-Mama Justina zemdlała on dzwonił do ciebie i nie mógł się skontaktować. Nie miał z kim zostawić Jazmyn a ja byłam obok. - Odpowiedziałam spokojnie.
-Jak do kurwy byłaś obok?
-Jestem jego sąsiadką więc... - Złożyłam swoje dłonie w jedność.
-Co?!
-Jestem jego sąsiadką. - Powtórzyłam wolniej.
-Słyszałam do cholery! Dlaczego nic o tym nie wiem?!
-Nie mam pojęcia.
-Kylie!? Chodź się bawić!- Usłyszałam krzyk Jazzy.
-Przepraszam ale jak słyszałaś Jazmyn mnie woła i powinnam iść.- Odsunęłam się i miałam zamiar wejść na schody gdy Amanda pociągnęła mnie za ramię.
-Słuchaj mnie uważnie mała dziwko. Justin jest mój. To, że opiekujesz się jego młodszą siostrą znaczy tyle co nic. Wiem o co ci chodzi ale nie uda ci się to więc możesz już przestać udawać taką słodką i dać sobie spokój.
Ostatni raz spojrzała na mnie i wyszła zostawiając drzwi otwarte. Przewróciłam oczami. Zamknęłam drzwi i pobiegłam do Jazmyn. Siedziała na jednym krzesełku z koroną na głowie. Na pozostałych siedziały lalki barbie a jedno było wolne przewiduję, że dla mnie. Oprócz tego na stole stały plastikowe filiżanki, ciasteczka i talerzyki. Dziewczyna gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się i wskazała na wolne miejsce.
-Usiądź.
-Nie wiem czy to utrzyma mój ciężar.- Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Justin na tym siedział wiele razy.
Powoli usiadłam i - na moje szczęście - nic się nie stało. Jazzy podeszła do mnie i założyła mi plastikową koronę na głowę.
-Chcesz powiedzieć, że Justin bawi się z tobą w księżniczki i zakładasz mu koronę? - Na moich ustach wytworzył się szeroki uśmiech.
-Tak, ale nie kazał mi nikomu mówić.
-Och, to oczywiste. - Zaśmiałam się głośno. Justin w koronie księżniczki. Widok który stworzyłam w mojej wyobraźni sprawiał, że miałam ochotę turlać się ze śmiechu.
Po kilku godzinach zabawy Jazzy stwierdziła, że jest głodna. Odgrzałam jej zupę którą znalazłam w lodówce. Strasznie niezręcznie było mi tak poruszać się po ich kuchni ale nie miałam innego wyjścia. Usiadłyśmy przy stole w jadalni. Jazmyn zaczęła pałaszować posiłek. Po kilku minutach miseczka była już całkowicie pusta.
-Włączysz mi nickelodeon?
-Jasne chodź.
Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Jazmyn położyła główkę na moich kolanach co było strasznie słodkie z jej strony. Na jej ulubionym kanale leciał akurat Spongebob. Dziewczyna zaklaskała i poprawiła się na moich kolanach.
-To moja i Justina ulubiona bajka. Lubisz ją?- Odwróciła główkę na kilka sekund.
-Uwielbiam ją. - Odpowiedziałam całkiem szczerze.
Po dwóch odcinkach moje oczy mimo woli zaczęły się zamykać. Spojrzałam na Jazmyn która spała jak aniołek. Położyłam ją na poduszki by było jej wygodniej po czym sama zamknęłam oczy. Tylko na pięć minut...

Obudził mnie, po raz kolejny, czyjś oddech na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Justina. Szybko spojrzałam na moją prawą stronę i przeraziłam się gdy zauważyłam, że nie ma koło mnie Jazmyn.
-Spokojnie przeniosłem ją do jej łóżeczka.
Odetchnęłam z ulgą. Chłopak usiadł tuż obok mnie.
-Jak twoja mama? Co jej jest? - Przyłożyłam dłoń do ust by zakryć ziewnięcie, nad którym nie mogłam zapanować.
-Po prostu zemdlała. Wzięła ostatnio za dużo spraw na siebie. Jutro wyjdzie ze szpitala. Porobią jej wszystkie badania. Strasznie ci dziękowała za opiekę nad Jazzy i pytała czy mogłabyś jechać jutro ze mną i Jazzy ją odebrać. - Chłopak spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. Przypomniałam sobie wizytę Amandy.
-To nie jest dobry pomysł. - Odparłam unikając jego wzroku.
-Dlaczego? Coś się stało?
-Uh nie po prostu...
-Kłamiesz. Po prostu mi powiedź.
-Amanda tu była i cóż to nie była miła wizyta. - Wyrzuciłam z siebie.
-To wiele wyjaśnia, ale nie przejmuj się jej gadaniem. To jej nie było gdy jej potrzebowałem, ty byłaś, więc nie ma prawa robić mi wyrzutów. - Jego włosy były takie puszyste. Miałam ochotę włożyć w nie swoje dłonie.
-Muszę iść. - Odpowiedziałam czując się niezręcznie widząc wściekłość w jego oczach.
-Zgadzasz się, proszę? - Uśmiechając się spojrzał na mnie.
-Okey tylko przyjdźcie po mnie dobrze?
-Jasne i dziękuję za pomoc. Jestem ci dłużny.
-Nie ma sprawy.
Wstałam chcąc wyjść gdy chłopak podszedł do mnie i zamknął mnie w uścisku. Jego zapach dotarł do moich nozdrzy. Miał świetne perfumy. Odepchnęłam go lekko i unikając jego wzroku, rozkojarzona poszłam w stronę drzwi.
-Dobranoc Kylie. - Usłyszałam jeszcze głos chłopaka.
-Pa Justin.





Dość ważne więc proszę, przeczytaj całość.

Wiem, nie najlepiej wychodzi mi pisanie z perspektywy chłopaka ale tego brakuje w tym ff więc muszę się jakoś postarać. Justin nie jest tutaj takim bad boyem. Jednak gdy ktoś go wkurzy jest zdolny do bójki. Pierwszy przykład to ta sytuacja w klubie. Amanda to dla niego jedyna dziewczyna. Nigdy nie był skłonny do zdrad chociaż tyle dziewczyn chciało zaciągnąć go do łóżka podczas jego związku. Jest głównym graczem w szkolnej drużynie piłki nożnej, więc nie ma się co dziwić, że ma powodzenie. Cóż, a co do jego relacji z Kylie, to skomplikowane. Czułam potrzebę wyjaśnienia Wam tego.

Przy każdym rozdziale jest po 150 wyświetleń i więcej, dziękuję.
Dziękuję też, za te 8 komentarzy przy ostatnim i chciałabym prosić aby każdy kto czyta moje wypociny skomentował ten rozdział. Wystarczy buźka, po prostu chce wiedzieć ile mniej więcej osób to czyta :)
Wiecie rozpieszczam Was teraz z tymi rozdziałami bo za już niecały miesiąc szkoła. Postanowiłam sobie, że teraz wezmę się za naukę i będę ograniczać internet i twitter (którym żyje eh) więc w roku szkolnym rozdziały będą co tydzień lub co dwa i nie będzie żadnych ustępstw. W ubiegłych latach nie przykładałam się zbytnio do nauki, teraz chcę to zmienić.
Do następnego, który ukaże się za mniej niż tydzień.

nie biorę udziału w tym całym "Libster Awards" bo nawet nie wiem o co dokładniej chodzi lol.

PS. Jeśli nadarzy się okazja moglibyście polecać moje ff? Byłabym bardzo wdzięczna.

Wyjątkowo długa notka.

18 komentarzy:

  1. Super nie mogę się doczekać nn. <333 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 bardzo ciekawie piszesz. Nie przejmuj się jeśli chodzi o małą ilość komentarzy! Mi się podoba twoje ff ^^ Piszesz płynnie, dzięki czemu łatwo się czyta :D Zapraszam na moje ff DARK http://justin-dark-fanfiction.blogspot.com/ miło będzie, jeśli zostawisz po sobie ślad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!! Kocham twoj ff <3 czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam to caly czas i jest naprawde fantastyczne . Przez ciebie sama zaczelam pisac ff tylko swoje i nie opublikowane xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Czekam na następna notkę mam nadzieje, że pojawi się niebawem :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcesz by twój blog został oceniony i zrecenzowany?
    Zgłoś się do "Recenzje bez granic"!
    http://recenzje-bez-granic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Chce nastepny ♡ jest mozliwosc infformowania o nowych rozdzialach? :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak już pisałam informuję wszędzie tylko nie na tt. Podaj na przykład swojego aska czy gg a na pewno będziesz dostawała wiadomości o nowych rozdziałach ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten blog jest świetny :) już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Więcej potrzebuje więcej

    OdpowiedzUsuń