Gdy odwiozłam Stelle i Tylera do ich domów wróciłam do mojego,
pustego. Zawsze marzyłam by mieszkać sama ale nigdy nie przypuszczałam, że to
zdarzy się tak szybko. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizję. Spędziłam
co najmniej godzinę na oglądaniu jakiś durnych seriali a gdy zaczęło się
ściemniać przypomniałam sobie o laptopie i nowym telefonie. Zabrałam je z
pokoju i wróciłam na moje legowisko. Przypomniał mi się też fragment listu w
którym mama napisała, że mam zniszczyć mój obecny telefon i używać nowego. Włączyłam
nowy telefon i laptop. Na stoliku od telewizora zauważyłam jakiś notatnik i
długopis. Ten dom jest naprawdę dobrze wyposażony. Zapisałam numer moich najbliższych
przyjaciół i postanowiłam rozstać się z moim telefonem.
-Byłeś dobry. Czasem się zacinałeś ale
pomimo uwielbiałam cię.
Powiedziałam do urządzenia i zachichotałam
głośno. Tak, gadam do telefonu. Wstałam i poszłam do kuchni. Otwierałam po
kolei wszystkie szafki. Wszystkie były zapełnione. Całe wyposażenie kuchni plus
jakieś przyprawy i produkty spożywcze. Znalazłam to czego szukałam. Tłuczek do
mięsa. Położyłam telefon na podłodze i zaczęłam uderzać w niego narzędziem. Po
kilku ciosach telefon był w kawałkach. Wyciągnęłam jakąś torbę i zapakowałam w
nią resztki telefonu. Za to w moim nowym, czarnym iPhone znalazłam kontakt do
dyrektora szkoły i do mamy. W laptopie zainstalowany był skype, tam miałam
mamę, Brooklyn i Xaviera. Nie mam pojęcia jak... chociaż może grzebała w moim
laptopie. Dlaczego ja go nie zabrałam? Miałam tam wszystkie zdjęcia z imprez, pełno
z Brookie i Xavierem. W nowym nie było nic a stary jest już pewnie zniszczony.
Brooklyn była dostępna. Prawie dostałam zawału gdy do mnie napisała.
B: "Kim jesteś?"
K: "Po prostu odbierz i sama
zobaczysz"
Po czym zadzwoniłam. Po chwili odebrała,
ekran był zamazany. Pewnie zasłoniła kamerkę, zawsze tak robi gdy zaczyna
rozmowę z nieznajomym. Po sekundzie jednak zobaczyłam ją z szokiem wymalowanym
na twarzy.
"Kurwa Kylie?! Gdzie ty do cholery
jesteś?!"
"W Los Angeles"
"Nie kłam i dlaczego nie idzie się do
ciebie dodzwonić? Dlaczego masz nowe konto?"
"Nie kłamię" W tym momencie
wstałam z laptopem w jednej ręce i pokazałam jej otoczenie w którym
przebywałam, podeszłam do okna. Widok był niesamowity. Niebo było szarawe
gdzieniegdzie z odcieniami fioletu. Wróciłam na miejsce. "A co do
telefonu, mam nowy" Pomachałam nim do kamerki.
"Kiedy wracasz? I z kim tam jesteś? I
dlaczego do kurwy nędzy nie powiedziałaś mi, że wyjeżdżasz? Nie wiesz kurwa co
się w szkole dzieje. Twoja matka przyszła po twoje dokumenty z nikim nie
chciała rozmawiać wszyscy się o ciebie martwią"
"Jestem tu sama i nie wiem kiedy
wrócę, nie wiem czy kiedykolwiek wrócę..." – Szepnęłam cicho mając
nadzieję, że mnie nie usłyszy.
"Co?!" Krzyknęła, jej laptop
wylądował na podłodze. Po chwili podniosła go i znów ją widziałam. "Jak to
nie wiesz czy wrócisz? Czy ty masz coś z głową?!"
"Słuchaj..."
"Nie będę cię słuchać. W ogóle
kontaktowałaś się z Xavierem? On chyba najbardziej to przeżywał. Biegał po
szkole, dzwonił do ciebie milion razy..."
"Skontaktuję się z nim"
"Jesteś egoistką. Powiesz mi do
cholery dlaczego wyjechałaś?" Krzyczała. Byłam na skraju załamania.
"Nie mogę"
"Jak to kurwa nie możesz?" Coraz
bardziej się denerwowałam. "Jeśli nie możesz to nie mamy o czym
gadać"
Po czym wyłączyła się. Próbowałam do niej
zadzwonić ale ta to ignorowała.
-Kurwa!- Zaklęłam głośno.
W tym właśnie momencie ktoś zapukał do
drzwi. Trzęsącymi się rękoma położyłam telefon, laptop na stoliku i otworzyłam
drzwi. Ujrzałam Justina, tak tego Justina ze szkoły. Gdy tylko mnie zobaczył
jego oczy rozszerzyły się. Obok niego stała kobieta z dziewczynką na rękach.
Złość zeszła ze mnie w ciągu sekundy.
-Dzień dobry – Uśmiechnęła się i podała mi
rękę.
-Dzień dobry - Delikatnie uścisnęłam jej
dłoń. Chłopak stał tam i nie odrywał ode mnie wzroku.
-Jestem Pattie Bieber to moja córeczka
Jazmyn- wskazała na malutką - A to...
-Justin - dokończyłam.
-Znacie się?
-Cóż wychodzi na to, że od jutra chodzę z
nim do klasy. – Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Oh to bardzo dobrze.
Widziałam, że kobiecie było ciężko z
Jazmyn na rękach więc gestem ręki zaprosiłam ich do środka.
-Proszę wejść - Uśmiechnęłam się lekko do
Pattie. Ta z wdzięcznością wymalowaną na twarzy weszła do środka. Justin, gdy
zamykałam drzwi lekko dotknął mojego ramienia. Kobieta rozglądała się za kimś
jeszcze.
-Widzieliśmy, że ktoś się w końcu tu wprowadził i przyszliśmy się
przywitać. Mieszkamy tuż obok. - Cały czas uciekała wzrokiem.
-Twoi rodzice pewnie pojechali na zakupy? - Zaśmiałam się lekko.
-Nie, mieszkam tutaj sama.
Szok w wyrazie twarzy tej kobiety trochę
mnie rozbawił a Justin za to uśmiechnął się szeroko.
-Przyleciałam z Londynu około cztery
godziny temu. Mama szykowała dla mnie ten dom od dawna, stwierdziła, że tutaj
mam więcej możliwości z resztą zawsze marzyłam by tu mieszkać- Dokończyłam, cóż
i wyszło mi nawet dobre kłamstwo.
-Pewnie ci ciężko...
-Nie całkiem, zawsze radziłam sobie sama i
właśnie dlatego tutaj jestem. – Przerwałam jej, uśmiechając się na końcu
życzliwie. Justin nie opuszczał wzroku z mojego ciała.
-Oh w każdym bądź razie wiedź, że zawsze możesz liczyć na nas jako
sąsiadów. Pewnie nie znasz miasta, Justin zawsze cię wszędzie zaprowadzi,
prawda synku?
-Oh tak, tak. - Ukazał cały rządek swoich
białych zębów śmiejąc się od ucha do ucha.
-A teraz będziemy już szli. Pewnie musisz
się rozpakować i w ogóle.- Zachichotała - Do widzenia.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie i
otworzyła drzwi po czym wyszła. Justin stał za mną i uśmiechał się cwaniacko.
-Cóż przypuszczałem, że wprowadzi się
tutaj jakaś jebnięta rodzinka czy stara baba ale nigdy nie spodziewałem się
dziewczyny która w dodatku mieszka sama. Szykuj się mała na najlepszy
czas w swoim życiu. – Puścił mi oczko i wyszedł. Tak po prostu.
Co to do cholery było?
Po około 10 minut stania w miejscu i
gapienia się w jeden punkt zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam do mojej
sypialni. Uchyliłam okno i stanęłam przed wielką garderobą. Gdy miałam zabrać
koszulkę do spania usłyszałam cichy głos.
-Nie wiem co tam masz ale gapisz się na to
z 5 minut. - Odskoczyłam i spojrzałam w okno. Justin siedział na parapecie, bez
koszulki w dresach i palił papierosa w swoim oknie. Jego cała ręka pokryta była
tatuażami, druga do połowy oraz kilka widocznych było też na brzuchu. Nie
chciałam tego ale nie mogłam odkleić wzroku od jego wyrzeźbionej klaty.
-Gapisz się. - Chłopak zachichotał po czym
zgniótł papierosa i wyrzucił go na ziemię.
-Gapię.
-Wcale. Ej, czekaj co? – Chłopak spojrzał
na mnie zdezorientowany.
-No, co? – Zachichotałam głośno nie mogąc
się powstrzymać.
-Żadna dziewczyna, nigdy nie przyznaje się do tego, że przygląda
się chłopakowi. – Brunet wyglądał na zszokowanego.
- Cóż, ja jestem inna. – Puściłam mu oczko
i wstałam z zamiarem pójścia do łóżka.
-Ej, czekaj gdzie idziesz? Chętnie pozwolę ci popatrzeć na moją
klatę jeszcze przez kilka minut.
- Koleś mieszkam tu od kilku godzin i już mam cię dość. –
Przewróciłam oczami.
-Czy aby na pewno? No bo wiesz, lubię
zawierać nowe znajomości. - Poruszał sugestywnie brwiami.
-Popatrz a ja słyszałam, że Amanda jest o
ciebie chorobliwie zazdrosna i wiesz, ja nie chcę być na jej czarnej liście czy
coś w tym rodzaju.
Chłopak zaczął się głośno śmiać. W jednej
chwili prawie wypadł z okna ale przytrzymał się ramieniem.
-Ma o co być zazdrosna. – Powiedział już
odrobinę poważniejszy.
-Oh, widzisz więc ja nie chcę mieć jakieś
chorobliwej zazdrosnej laski na głowie, mam dużo własnych problemów. Do tego
jest już całkiem późno i nie chcę spóźnić się do szkoły.
-Już nie udawaj takiej kujonicy.
-Co?
-Obydwoje dobrze wiemy, że nie zależy ci
na szkole.
W międzyczasie otworzyłam szerzej okno i
usiadłam ponownie na parapecie.
-A skąd to możesz wiedzieć hmm? –
Pochyliłam głowę w prawą stonę.
-To widać. – Odpowiedział pewny siebie.
-Tak? Poczekaj sekundę z wyjaśnieniami.
Zeskoczyłam z parapetu i sięgnęłam po
paczkę papierosów które miałam zawsze na jakąś okazje. Chciałam się odprężyć,
szczerze powiedziawszy trochę się przed nim popisać.
-Mów dalej.
Justin widząc papierosy uśmiechnął się do
mnie. Ten koleś cały czas się uśmiecha. Wyciągnęłam papierosa podpaliłam go i
zaciągnęłam się czując przyjemne uczucie w płucach.
-Po pierwsze kujonice nie palą. - Wskazał
na moją dłoń z papierosem pomiędzy palcami - Po drugie jesteś zbyt pewna siebie
aj no i to twoje przywitanie w klasie, to nie przystoi kujonicy.
-Dobrze się na nich znasz widzę.
Wypuściłam z ust idealne kółko z dymu.
Spojrzałam na Justina który zaczął się wiercić. Oh, to go podnieca.
Zrobiłam to ponownie i ponownie aż
wreszcie chłopak burknął coś pod nosem. Xavier dziękuję ci za to, że nauczyłeś
mnie tak wielu ciekawych i przydatnych w życiu rzeczy między innymi tego.
-Możesz przestać? – Siedząc dwa metry od niego
słyszałam jego przyspieszony oddech.
-Że niby co? – Powiedziałam po czym
wypuściłam z ust kolejne, tym razem w jego stronę. Justin przyglądał mi się
badawczo.
-Życie z takimi widokami nie będzie łatwe.
-Weź Bieber takie gadki na mnie nie
działają.
-Zobaczymy Kylie, zobaczymy a teraz idę
już spać, ja i moja dobrze wymodelowana klata oczywiście. Dobranoc.
Puścił mi oczko i zamknął okno. Widziałam
jeszcze jak patrzy się na mnie i maca swój brzuch. Zaśmiałam się głośno,
wyrzuciłam resztę papierosa i zamknęłam okno.
Nie mając sił na kąpiel przebrałam się po
prostu w zwyczajną koszulkę i wskoczyłam do łóżka.
Pierwsza noc w moim nowym, własnym domu.
Dopiero gdy położyłam się pod ciepłą pościel zrozumiałam. Ten chuj
mnie podpuścił.
1. Dziękuję za 6 komentarzy przy ostatnim rozdziale! To znaczy dla mnie naprawdę wiele!
2. Co do rozdziału. Wiem, że nie należy do najlepszych. Zaczęłam pisać to ff dość dawno i przed upublicznieniem rozdziału zmieniam naprawdę dużo ale tym razem nie miałam na to głowy. Ten tydzień był naprawdę trudny dla mnie. Mój wujek zmarł, nagle. Nikt się tego nie spodziewał i po prostu nie miałam czasu i ochoty na poprawki. Wybaczcie mi błędy, następne rozdziały będą najlepsze na jakie mnie stać.
+ Dziękuję też za pierwszy tysiąc wyświetleń!
Super, juz nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńWspolczuje Ci z piwodu wujka. :-( Ale rozdzial swietny! <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Ciekawe czy Amanda dowie się, że Kylie mieszka obok Jus'a ? Też chciałabym umieć robić kółka z dymu, nigdy mi to nie wychodzi :( Przykro mi z powodu Twojego wujka, szczere kondolencje. Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNastepny ♡
OdpowiedzUsuńkc.bedzie agresywnie ?????
OdpowiedzUsuńwspaniałe ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział! Współczuję wujka :(
OdpowiedzUsuńswietny *O*
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuńDawaj kurwa następne bo to jest zajebiste
OdpowiedzUsuń