7.15.2014

1

-Ty dziwko! Zarabiam na ciebie od 19 lat a ty tak się odpłacasz?! Powinnaś dawno leżeć w grobie suko!
-...I nie długo tam trafi przez ciebie.
Dopowiedziałam cicho. Siedząc w swoim pokoju próbowałam przygłuszyć krzyki rodziców głośną muzyką. Mając 18 lat i 175 cm wzrostu nie jestem w stanie pomóc mamie. Mój ojciec chodzi na siłownie codziennie i jego mięśnie na rękach są trzy razy grubsze niż moje nogi. Gdy ostatni raz próbowałam jej pomóc, skończyłam ze złamaną ręką. Zabawne jak wiele osób twierdzi, że mam perfekcyjne życie. Ojciec ma własną, dobrze prosperującą firmę a mama zajmuje się wielkim, jak pałac domem. Nikt jednak nie wie co dzieje się gdy przychodzi po pracy. Rozsiada się przed telewizorem, wyciąga najdroższe alkohole i rozpija się do nieprzytomności. Idzie spać po czym budzi się po kilku godzinach i rozpoczyna się nasza własna wojna. Chodzi po całym domu i  szuka powodów do kłótni a gdy już coś wymyśli  idzie do mamy i kłócą się wymieniając się wyzwiskami. Wielokrotnie namawiałam ją na ucieczkę ale ona stale twierdzi, że on nie wie co robi, jest chory. Ja nie jestem aż tak współczująca. Głęboko w mojej szafie mam zapakowaną walizkę i czekam na moment w którym ucieknę z tego chorego domu. Jedyną odskocznią jest szkoła w której jestem nawet popularna, wręcz należę do elity liceum. To śmieszne bo wcale mi na tym nie zależy po prostu nie daje sobą pomiatać i cóż, jestem w cholerę wredna. Wiedzą, że ze mną się nie zadziera. 
Krzyki ucichły to znaczyło tylko jedno, zasnął ponownie. Ściszyłam muzykę i odetchnęłam z ulgą. Poszłam do mojej łazienki i przebrałam się w piżamę. Było grubo po 23:00 a jutro szkoła. Wróciłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka od razu zasypiając.
Rankiem obudziłam się wcześniej niż zazwyczaj. Wstałam i poszłam od razu do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zebrałam się by wybrać coś do ubrania. Nałożyłam na siebie białą koszulkę którą wpuściłam w ciemne jeansy. Wyprostowałam włosy nałożyłam makijaż i zeszłam na dół do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Przy kuchennym stole siedział ojciec ubrany w niebieską koszulę z zegarkiem na ręku. Zawzięcie czytał gazetę ze świeżymi wiadomościami. Mama stała przy kuchni na jej rękach widniały bandaże. Prychnęłam głośno zwracając tym samym uwagę taty. Uśmiechnął się szeroko. Czyli udajemy, że wczoraj nic się nie stało.
-Cześć córeczko!
Zignorowałam go jak zawsze i podeszłam do lodówki po drodze całując mamę w policzek. Zabierając ze sobą tylko jabłko podążyłam z powrotem do mojego pokoju. Spakowałam wszystkie zeszyty do torby i nałożyłam na siebie czarną kurtkę. Na dole ubrałam czarne trampki. Pogoda w Londynie jest nieprzewidywalna. Wyszłam bez słowa i wyprowadziłam mojego czarnego Range Rovera. Ojciec kupił mi go na 16 urodziny. Nie dba o to ile wydaje a ja po prostu biorę wszystko wykorzystując go na każdym kroku. Cały czas patrząc na jezdnię wyciągnęłam telefon z torby. Wybrałam numer do Brooklyn, mojej przyjaciółki, gdy odebrała powiedziałam tylko "zaraz będę" i zakończyłam połączenie. Cóż sądzę, że już się do tego przyzwyczaiła. Włączyłam głośno radio i zrelaksowałam się na siedzeniu. Jeżdżę lepiej niż nie jeden mężczyzna a to za sprawą Xaviera, mojego dobrego kumpla który jak tylko dowiedział się, że mam takie auto a nie potrafię prowadzić wziął się za nauczanie mnie. Fatalny z niego uczeń ale jako nauczyciel jazdy jest wspaniały.
Brook czekała już na podjeździe, gdy tylko przystanęłam wskoczyła do auta.
-Hej Kylie. - Burknęła ale pomimo to cmoknęła mnie lekko w policzek.
-Siema Brookie, czemu jesteś taka wkurzona? - Spojrzałam na nią przez chwilkę by za sekundę odwrócić wzrok na jezdnię.
-Matka wymyśliła jakiś wyjazd w weekend. Cała rodzinka pod namioty, świetnie. - Prychnęła pod nosem włączając radio. Z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki Nicki Minaj.

Widząc jej naburmuszoną minę, roześmiałam się głośno.
-Nie śmiej się, nie mam ochoty na taki wypad. - Była taka słodka gdy miała tak kwaśną minę.
-Nie marudź. - Puściłam jej oczko i pod głosiłam odrobinę radio.
-Ugh, nie gadajmy o mnie i lepiej mów jakie ty masz plany. - Na jej usta wkradł się ten dobrze znany mi uśmieszek.
-Pewnie pójdę na miasto z Xavierem, on zawsze znajduje najlepsze miejscówki. - Wzdrygnęłam się gdy ktoś za mną zatrąbił. Spojrzałam przez lusterko by zauważyć jakiegoś palanta w swojej sportowej furze. Pomrukując cicho przyspieszyłam odrobinę.
-Tak, tak i jak zawsze będziesz się dobrze bawić podczas gdy ja będę walczyć z robakami wpełzającymi do mojego namiotu. - Zaśmiałam się widząc odruch wymiotny przyjaciółki.
-Nie będzie aż tak źle. - Zapewniłam ją, chociaż wiedziałam, że nie będzie zbyt miło.
-Sama w to nie wierzysz. - Wzruszyłam ramionami na co dziewczyna zachichotała.
-Jesteś tak cholernie zmienna. Raz marudzisz, jesteś wściekła a za chwilę płaczesz ze śmiechu. - Spojrzałam na nią po raz kolejny gdy stałyśmy na światłach. 
-Cóż kobiety tak mają.
-Ay ja też jestem kobietą. -Pogładziłam się ręką po moich piersiach. -Ale nie zmieniam humoru co dwie sekundy. Masz okres prawda?
Oczy dziewczyny chciały wyskoczyć z orbit. Jest przewrażliwiona na tym punkcie. Złapałam się za brzuch i zaczęłam mocno śmiać, w jednym momencie prawie straciłam panowanie nad kierownicą.
-A ty za to jesteś tak, um zapomniałam jak to się mówi. - Skupiła się, myśląc o słowie, które wypadło jej z głowy.
-Bezpośrednia? - Zaproponowałam.
-Tak, i szczera aż do bólu. 
-Cóż taka już jestem.
Kończąc temat wjechałam na parking szkolny i zaparkowałam na moim miejscu. Wyszłyśmy z auta i ruszyłyśmy do wejścia.
Gdy tylko znalazłyśmy się w środku podeszło do nas z dziesięć osób by się przywitać.
-Siemanko Kylie!
-Cześć ludzie! - Przywitałam się chichocząc głośno.
Ryan, szkolny przystojniak przytulił mnie w pasie. Prawda była taka, że był męską dziwką.
-Hej Kylie, masz plany na weekend?
-Może i mam ale na pewno ty nie jesteś w nich uwieczniony. - Zachichotałam cicho pod nosem.
Wszyscy wokół nas ucichli a sam chłopak zrobił się czerwony jak burak. Spojrzałam na wszystkich znacząco i natychmiast rozpoczęli nic nie znaczącą rozmowę. Odwróciłam się i zobaczyłam Xaviera kroczącego w moją stronę. Natychmiast do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Idziemy w piątek do klubu prawda? - Chłopak zaśmiał się głośno.
-A jakbym mógł odmówić mojej małej dziewczynce. 
-Cieszę się braciszku.
Traktuję go jak rodzonego brata którego nigdy nie miałam. Chłopak był starszy o dwa lata.
-Ryan chciał cię znów poderwać prawda?  - Otulił mnie w pasie swoją silną ręką. 
-Tak, ale go zbyłam. 
-Moja krew! - Wykrzyknął głośno zwracając uwagę nauczycieli. 
Usłyszałam dźwięk dzwonka. Przewróciłam oczami i żegnając się z przyjacielem ruszyłam do klasy.

Po siedmiu godzinach zajęć nareszcie wszystko się skończyło. Wybiegłam szybko ze szkoły gdyż za godzinę jestem umówiona ze znajomymi w skateparku. Wskoczyłam do auta i z piskiem opon wyjechałam z parkingu. Po kilku minutach byłam już w domu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam moją mamę na podłodze. Podbiegłam do niej, widząc jej siniaki na twarzy prawie się rozpłakałam. 
-Mamo, mamo! - Podniosła głowę i zobaczyłam jak z jej wargi sączy się czerwona ciecz.
-Mamo...
-Musisz uciekać...
-On cię zabije!
-Musisz uciekać. W piwnicy za stertą starych ubrań leży czarna koperta, którą przygotowałam. W niej masz bilet, adres nowego domu i klucze do niego. W domu znajdziesz list i tam będziesz miała wszystko wytłumaczone. Ojca tu nie ma teraz idź do jego biura i weź pieniądze, dużo musi ci wystarczyć na jakiś czas.
-On mnie znajdzie!  - Wyjąkałam nie panując już nad łzami. 
-Nie, nie uda mu się a teraz biegnij.
-Nie mogę.
-Czekałaś na to by się uwolnić, teraz masz taką szansę. Idź po swoją walizkę i uciekaj, samochód zostaw. Wezwij taksówkę. Masz okazję rozpocząć nowe życie, takie o jakim marzyłaś. 
-Mamo. - Szepnęłam chicho.
-Kocham cię córeczko.
-Też cię kocham, mamo.
Wytarłam łzy z oczu i pobiegłam w stronę piwnicy.


Moje pierwsze ff "Bad Girl" zbliża się ku końcowi więc postanowiłam zacząć publikować drugie, które zaczęłam pisać całkiem niedawno. Miałam mnóstwo pomysłów w głowie lecz wydaje mi się najtrafniejszy :)

4 komentarze:

  1. Świetny ♥ Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, czekam na nowy rozdział niecierpliwie, naprawdę! zapowiada się bardzo ciekawie :)
    love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine